ZAUFAŁBYM KS. TISCHNEROWI JESZCZE RAZ
GŁOS W SPRAWIE KS. JÓZEFA TISCHNERA
(przypomnienie tekstu z 2019 r.)
Ks. Józef Tischner - dla jednych to postać znana z mediów, dla innych to autor książek i artykułów, dla jeszcze innych to ksiądz, który był dość mocno zaangażowany w dawne spory polityczne. Dla historyków to postać wydobywana z dokumentów historycznych.
Często jednak, to widzimy, na co kierujemy nasz wzrok, i tak widzimy, jak chcemy zobaczyć – a więc w sposób bardzo wybiórczy. Moje spojrzenie na ks. Tischnera podlega temu samemu prawu. Dlaczego zatem zabieram głos w sprawie Tischnera? Bo miałem możliwość bezpośredniego poznania ks. Tischnera. Miałem możliwość rozmawiania z nim twarzą w twarz. Miałem możliwość nie tylko uczestniczenia w wykładach i spotkaniach, ale także przygotowania pracy magisterskiej, której był promotorem. I gdyby ktoś zadał mi dziś pytanie: i co o tym wszystkim sądzisz?, odpowiedziałbym jednym zdaniem: ZAUFAŁBYM KS. TISCHNEROWI JESZCZE RAZ.
PODCHODŹ DO LUDZI BEZ UPRZEDZEŃ
To co w szczególny sposób wyróżniało ks. Tischnera, to odwaga widzenia w każdym człowieku przede wszystkim człowieka. Niezależnie od tego, czy obok niego znajdowali się ludzie ważni i znani z mediów, czy też obok niego stali inni księża czy filozofowie, nawet w takich okolicznościach, gdy podchodziłem do niego jako student, nigdy nie doświadczyłem czegoś, co odczułbym jako „mniej ważny”. Dla ks. Tischnera każdy był ważny i dlatego – uczył – chorobą, której trzeba się strzec, są uprzedzenia wobec drugiego człowieka. Pamiętam moich kolegów, którzy bardzo się oburzali na to, że Tischner rozmawia nie z tymi, z którymi powinien… Ale co to znaczy, że nie powinien rozmawiać. Człowiek, uczący dialogu, miał nagle stać się sędzią, jednych uznając za godnych, a innych za niegodnych spotkania, rozmowy, dialogu… Pamiętam, jak zapytany o swoje spotkania z ludźmi, co do których jawnie wyrażano swoją nieufność, odpowiedział: wierzę tym ludziom. Można się spotkać z człowiekiem jako z człowiekiem, niezależnie od tego kim on jest i jak on żyje. I gdyby ktoś zadał mi dziś pytanie: i co o tym wszystkim sądzisz?, odpowiedziałbym – znając ks. Tischnera – jednym zdaniem: ZAUFAŁBYM KS. TISCHNEROWI JESZCZE RAZ.
PATRZ PRZEDE WSZYSTKIM WŁASNYMI OCZAMI
„Ks. Józef Tischner został zarejestrowany jako kontakt… ”. Kiedy używa się strony biernej, wyraża się wątpliwość, a przynajmniej dystans, co do tego, czy działanie podmiotu – tak jak w stronie czynnej – było działaniem z intencją. Moje spotkania z ks. Tischnerem nie były zdaniami pisanymi w stronie biernej, lecz możliwością obserwowania człowieka takim, jakim był. A jakim człowiekiem był widziany przez mnie ks. Tischner? Jestem całkowicie przekonany co do tego, że nie skrzywdziłby świadomie nikogo, a tam gdzie byłaby konieczność udzielenia pomocy, nie odmówiłby jej ani wierzącemu, ani niewierzącemu, ani biskupowi, ani urzędnikowi takiego czy innego systemu – po prostu poszedłby i pomógł, bo widziałby – zgodnie z duchem Ewangelii – przede wszystkim człowieka. I dlatego, gdyby dziś ktokolwiek zadał mi pytanie, co ja o tym wszystkim sądzę, to wcale nie bagatelizując problemu, odpowiadam: ZAUFAŁBYM KS. TISCHNEROWI JESZCZE RAZ.
O MENTALNOŚCI LUDZI Z KRYJÓWEK
Niestety, umiejętność widzenia człowieka w człowieku, nie jest czymś ani prostym ani łatwym. O wiele wygodniejsze jest myślenie oparte na instynkcie „od” - „do” – albo wróg albo swój; refleksja bez głębi, oparta często na uproszczeniach. Myślenie bardzo wielu ludzi ciągle jeszcze uwięzione jest w „mentalności ludzi z kryjówek”. Mało kogo stać na wzniesienie się w myśleniu do poziomu „nad”. A tylko wznosząc się, tylko z perspektywy „nad”, można naprawdę zobaczyć człowieka w człowieku. Być może ufność wobec człowieka jest pewną formą naiwności, którą z łatwością można wykorzystać, tyle tylko, że ta naiwność wyrasta nie z polityki, a z Ewangelii, i dlatego: ZAUFAŁBYM KS. TISCHNEROWI JESZCZE RAZ.
NIEPOPRAWNOŚĆ POLITYCZNA EWANGELII
Dla ks. Tischnera ważny był człowiek, postrzegany bez uprzedzeń, bez takich czy innych filtrów politycznych, historycznych, psychologicznych, których wadą są często uproszczenia i różnego rodzaju redukcjonizmy. Warto pamiętać o tym, że nierzadko w czasach PRL-u przychodzili – często wieczorem – do zakrystii ludzie, prosząc księdza o chrzest, o ślub, o posługę wobec umierającej matki czy ojca. Członkom partii, milicjantom i innym, którzy chcieli pozostać anonimowi, najczęściej nie odmawiano pomocy i nie przepędzano ich z kwitkiem. A może każdy, kto im pomógł, to także nieodkryty jeszcze dziś tajny współpracownik, który zamiast osłabiać wroga, czynił niepoprawną politycznie ewangeliczną powinność….
I dlatego proszę, nie pytajcie mnie: jak to jest z tym Tischnerem?, bo moją odpowiedzią jest niezmiennie zbudowane na spotkaniach przekonanie, według którego: ZAUFAŁBYM KS. TISCHNEROWI JESZCZE RAZ.
Poznań, 03.06.2019 r.