4. W świecie mistyki Mistrza Eckharta
Ciekawym byłoby pytanie zadane zwolennikom filozofii Marksa, czy zapoznali się z myślą Mistrza Eckharta? Podobnie miłośników mistyki, czy przestudiowali dzieła Marksa? Niektórzy uznaliby to pewnie za żart, ale nie czyni tak Leszek Kołakowski.
Co zatem wspólnego mogą mieć Eckhart i Marks? Jesteśmy w świecie mistyki niemieckiej na przełomie XIII i XIV wieku. Droga ku Bogu wiedzie przez wyrzeczenie. „Stracić siebie” oznacza tutaj rozumiane radykalnie „porzucić wszystko”, w tym także „porzucić siebie” (ogołocić siebie”). Kto należy do siebie, nie należy do Boga, kto zaś należy do Boga, ten nie należy do siebie. Sprawa postawiona jest w radykalnym: albo-albo: albo Bóg – albo moje ja. Kołakowski określa tę alternatywę dialektyką deifikacji. Posłuszeństwo Bogu jawi się jako najważniejsza powinność. Nie będziemy rozważać w tym miejscu dylematu, na który zwróci uwagę później Søren Kierkegaard: czy w imię posłuszeństwa Bogu można zawiesić etykę? Czy Abraham, idący na górę Moria, by złożyć tam w ofierze swojego syna Izaaka, był potencjalnym dzieciobójcą, czy też był on świętym – bezwzględnie posłusznym Bogu? Nie będziemy też rozważać tutaj kwestii, czy postawa ta nie kryje w sobie pierwiastków zachowań rewolucyjnych. To insynuacje zbyt dalekie, ale przecież wolno, a nawet należy pytać, by czasem nie znaleźć się w „krainach schorowanych wyobraźni”. Powrócić do siebie to powrócić do Boga. „Z sobą samym być jednym to tyle przeto, co z Bogiem być jednym”. Ja – Nie-Ja = Bóg (Ja w Bogu). Wola człowieka i wola Boga stają się jedną i tą samą wolą. Znika tu „wszelki ślad zróżnicowania”.
Mistyka Mistrza Eckharta wyrasta z następujących założeń:
a) przypadkowość ludzkiego istnienia jest pozorna - człowiek żyje wiecznie w Bogu,
b) człowiek odnajduje siebie (wraca-ku-sobie) tracąc siebie (jako byt cząstkowy i stając się Jednym z Całością – Bogiem),
c) cząstkowość bytu (w tym indywidualność człowieka) należy do historii stającego się (realizującego się) Boga.
Bóg jest wszystkim. Człowiek – sam w sobie (bez Boga) – jest niczym. W Bogu człowiek rozpoznaje siebie. Mistyczna autonihilacja jest drogą ku pełni bytu. „Byt jest Bogiem”. Człowiek jest zatem niczym i wszystkim. Powstają pytania budzące niepokój: kto ostatecznie decyduje o losie człowieka: człowiek czy Bóg? I drugie: czy Bóg mógłby pozwolić na to, aby człowiek stał się ostatecznie całkowitą nicością? A jeśli tak, to czym ona by była? Nieistnieniem, czy może raczej istnieniem pozbawionym Boga? Czy jednak to, co istnieje, a więc byt, może być Boga całkowicie pozbawionym, skoro bytem jest Bóg?
Rodzi się coraz więcej sprzeczności. Trzeba powiedzieć: dobrze, że tak jest. Przynajmniej z punktu widzenia szukania źródeł dialektyki.
|