WCZORAJ – DZIŚ – JUTRO
W 100. ROCZNICĘ WYBUCHU I WOJNY ŚWIATOWEJ
28 lipca 2014 roku minęło sto lat od wybuchu pierwszej wojny światowej, w wyniku której życie straciło około 8-10 milionów ludzi, w tym także około pół miliona Polaków. W wojnie tej, według opowiadań przekazywanych w rodzinie, zginął także mój pradziad ze strony mamy.
Czy świat z historii czegoś się uczy? Oto w roku 2014 sytuacja na świecie jest bardzo niebezpieczna. Polityka w dużej mierze oznacza upajanie się władzą i krótkowzroczny egoizm, który w swoich skutkach okazać się może kolejną czarną kartą w dziejach. Trudno zatem mówić o odrobionej lekcji z historii. Widzi się raczej ciągłe dreptanie w miejscu, tyle tylko, że z hasłami i okrzykami w nowych formach.
Skromnym zdaniem filozofa, nie ma innej drogi przemiany, jak tylko wewnętrzna przemiana człowieka, stąd w edukacji, czy raczej w autoedukacji, i paidei tak ważna jest filozofia, niestety, coraz bardziej pogardzana i wykorzystywana instrumentalnie, a nawet niezwykle prymitywnie do doraźnych celów. Wcześniej czyniono już tak z myślą Fryderyka Nietzschego, dziś wykoślawia się filozofię Kanta, a także Leszka Kołakowskiego, ks. Józefa Tischnera, św. Tomasza… To samo grozi światu religijnemu, a także sztuce – spłycenie i instrumentalne, wybiórcze wykorzystywanie.
Symbolem, do którego chcę w tej krótkiej refleksji się odnieść, jest serce. Ono, w pewien sposób, jest symbolem człowieka, a także symbolem właściwego rozwoju. Poprzez serce i na jego miarę człowiek powinien kształtować siebie – zdaję sobie sprawę z tego, że to stwierdzenie, w którego prawdziwość i sens wierzę, jest dziś traktowane jako archaizm, przeżytek, może nawet absurd.
Serce oznacza zdolność do wznoszenia się w życiu ku Dobru – poprzez dobre myśli, dobre czyny, dobre wybory… Zagubienie świadomości dobra jest jak życie pozbawione tlenu. W kontekście społecznym grozi to wzajemnym zadeptywaniem się i destrukcją, walką o siebie z równoczesnym niszczeniem innych. Dlatego trzeba, wbrew przeciwnościom, wracać do rozumienia symbolu serca. W nim znajduje się lekarstwo na rozpacz i bezsens, które powstają w wyniku zagrożenia przez zło. Nie siła, pieniądze, rozpychanie się łokciami, cwaniactwo, fałszywość, lecz serce – życie kształtowane w rytmie serca, to znaczy Dobra, które znajduje się naprawdę poza afiszami, poza reklamami, poza hałasem; Dobra, które znajduje się także poza iluzorycznym teatrem polityki. Chodzi o Dobro niekłamane, tzn. bezinteresowne, wybrane z miłości do niego samego. Dobro, które jest jak słońce, jak powietrze, jak kochany przez nas drugi człowiek, jak Bóg. Dobro, o którym pisał Platon, mówił Budda, Sokrates, Chrystus.
Dla wielu mądrych filozofia w naszych czasach stała się zbędna i niepotrzebna. Podobnie – mowa o symbolice serca. Nie dziwi mnie to. Być może w jej świetle, w świetle filozofii, owa mądrość niektórych okazałaby się kolejną mniej lub bardziej zgrabną iluzją… i niczym więcej. Wiadomo, że nawet nagi król chce słyszeć wiwatujący tłum na jego cześć, i okrzyki podziwiające jego doskonały gust w kwestii ubioru – i dzieje się tak nie tylko w baśni Andersena, działo się tak w historii i dzieje się tak, niestety, także współcześnie.
Fot. Stefan Szary