WIERSZE
PRÓBY
2024-1994 - wybór
Copyright © by Stefan Szary
Niemcy (2007), Fot. Stefan Szary
Wyparcie
to że zamknie się oczy
i twierdzi że czegoś nie ma
wcale nie dowodzi
że tego wcale nie ma
to że wyrwie się kartkę
gdy się zrobiło błąd
nie zostaje bez śladu
jest kartka rzucona w kąt
/27.05.2021/
2022
Zegar
Fot. Stefan Szary
zegar
zna każdą historię
nakręca to co było
jak na taśmę filmową
nic się nie ukryło
przyszłość planuje najbliższą
wieczności nie zna wcale
kręci się w świecie granic
zna jedynie detale
nie wie co nieśmiertelność
i co to wolność znaczy
pilnuje w świecie ładu
nieładu nie wybaczy
/12.06.2022/
nie znam swej duszy
nie znam swej twarzy
prawie że nie znam siebie
i idę dalej
każdego dnia dalej
dokąd - sam nie wiem
przed siebie
/15.06.2022/
2021
nieszczęściem jest
przykleić się do świata
i nie móc się od-kleić
a przecież życie to podróż
z miejsca A do B
z przesiadką W
trwająca Od Do
z biletem w jedną stronę
życie to wiatr i upał
zapach lasu
kolor kwiatów
książka spotkanie
symfonia Beethovena
malarstwo van Gogha
wiersze Miłosza
i smak gorzkiej kawy
szczęście i nieszczęście
jak słońce i deszcz
dwa płuca pracą złączone
a serce – to dziwne
niewielkie i jedno
zmęczone - niezniechęcone
/z Cioranem w głowie/
zło
zamyka usta
nie
czystością milczenia
lecz
brudem fałszu
który
czepia się
trwalej
niż rzep
psiego ogona
/06.04.2021/
pustka nirwany
jak nicość pustego grobu
mówi więcej niż można zobaczyć
widzi się grób płótna kamień
a chodzi o to
by usłyszeć z-martwych-wstanie
w ciszy wschodzącego Słońca
w cudownym śpiewie kosa
które zwiastują Nowy Dzień
/Wielka Sobota
03.04.2021 – 21.40/
Tchnienie
od dnia narodzin
wiernie wciąż czeka
jak ukochana
w drzwiach
milcząc pokornie
i cierpliwie
bez udawania
- ach
/czytając „Tam, gdzie oddech”
Adama Zagajewskiego
28.03.2021/
2020
Życie i Śmierć
życie
jak wędrówka w góry
z której już nigdy nie schodzisz
a śmierć
jak zdjęcie butów
czujesz ból
zmęczonych nóg
i zapach
przepoconych skarpet
nie masz siły nic mówić
i zapadasz w sen
śniąc
o wędrówce
w góry
/15.12.2020/
Norwid
czytam Norwida
długo po północy
czytam głośno
powoli i wyraźnie
wtedy dopiero go słyszę
i patrzę jego oczami
i własnym sercem czuję
jego wrażliwość
wyrażaną Słowem
które przeszywa boleśnie
do szpiku kości
przepędzając sen
/09.12.2020/
Wiek XIX
Mickiewicz Słowacki
Krasiński i Norwid
Ojcowie polskiej duchowości
by ich zrozumieć należy od-słonić
polski wiek dziewiętnasty
a to znaczy
ból nędzę niedolę
cierpienie i rozpacz
nadzieję
która ze Słowa
ma stać się ciałem-czynem
Życiem
kto w polskim romantyzmie
nie widzi siły Ducha
wobec rozpaczy i śmierci nieludzkiej
ten nic z niego nie rozumie
rozum się myli
serce błądzi
Tułacz-Pielgrzym kroczy własną drogą
nie dzięki złudnym wzniesieniom
lecz dzięki Nadziei
grobu pustego i z-martwych
wciąż po-wstawania
/08.12.2020/
Uwięzienie
własne ja
uwięzione pod skórą
co dawniej była ciałem
ściskane czasem i przestrzenią
od góry miażdżone
myśli ciężarem
które uderzają
jedna po drugiej
uniemożliwiając wzlot
ku idei
ku wolności
ku prawdzie
ku Życiu
/07.06.2020/
2019
Sumienie
sprzedać można dziś wszystko
dom samochód książkę
raz nawet sprzedano Chrystusa
a innym razem obrączkę
cena trzydzieści srebrników
i ani grosza więcej
zgoda – tyle wystarczy
miłość za trochę pieniędzy
można sprzedać też ciało
a z nim nawet i serce
ale nie sprzedasz sumienia
tego za darmo nikt nie chce
/07.05.2019/
Miłostka
Miłość to nie miłostka
co nie zna żadnej próby
Ta tylko mydli oczy
prowadząc wprost do zguby
/07.05.2019/
2018
Do Sørena K.
nie ma już Sørenie
romantycznego świata
romantycznej miłości
pełnej poświęcenia
są kontrakty umowy
stosy rosnących procedur
ściskających życie
nie ma potrzeby Boga
to dawny zabobon
który trzeba odrzucić
i się nie przejmować
Hiob Tobiasz Abraham
mało kogo obchodzą
historie zmyślone
nieprzydatne wcale
tak mówią Sørenie
czasu na to nie ma
życie tak szybko ucieka
nie potrafię Sørenie
odnaleźć się w tym świecie
skarżę się dziś tobie
samotny we wszechświecie
/18.11.2018/
Mądrość kamieni
depczą je dnia każdego
nigdy nie mówiąc przepraszam
kopią wyładowując
złość frustracje wkurzenie
plują bezmyślnie
nie wiedząc co czynią
a one
zawsze ciche
cierpliwe spokojne
nie odpowiadają
złem na zło
odwetem na krzywdę i głupotę
wyrażam im swój podziw
zazdroszcząc zarazem
że nie potrafię tak jak one
z pokorą i cichością
znosić każdego dnia
własnego losu
/14/15.08.2018
Szklarska Poręba/Poznań/
2017
A-Dieu
przychodzę do Ciebie
w Twe urodziny
nie zwykłe lecz te dla nieba
i mówię o troskach
kłopotach problemach
tu cisza spokój
Eden filozofów
wiosenny śpiew ptaków
ukojenie odpoczynek
za chwilę
wstanę i wrócę
do spraw codziennych
bieganiny zatroskania
teraz już żegnam się z Tobą
z nadzieją spotkania
lecz nie tu
i mówię półszeptem
w Twe urodziny – dla nieba
A-Dieu
/30.03.2017
Cmentarz Miłostowo/
gdy jesteśmy młodzi
czujemy
nie chcąc zrozumienia
żyjemy przyszłością
planami nadzieją
a potem
wszystko się odmienia
rozumiemy
mniej czując
w logice jak w todze
udajemy nie-siebie
tęskniąc
za czystym powietrzem
niekłamanych uczuć
/17.02.2017
czytając nocą wiersze Rilkego/
2016
fotografia
zrobiona kiedyś
opowiada o świecie
którego już nie ma
był i minął
jak czas co nie wróci
z każdą chwilą
staje się mniej znana
przykryta kurzem
niewyraźna pamięć
odżywa czasem
jako wspomnienie
ze łzą
kręcącą się w oku
która spłynie
i ukryje się
gdzieś na dnie serca
nieobecna obecność
bez Ciebie
świat
nie jest taki sam
stał się zagadką
bardziej niż był dotąd
pytaniem do którego
nie wiadomo jak podejść
logika
jest nie –jest
straciła swą ważność
gdyż
jest bardziej jest
gdy nie jest
rozum
nie rozumie
dotknięty
nieznaną niezbadaną
nieobecną obecnością
/w szóstą rocznicę śmierci
mego Brata/
2015
niedzielne dzwony
hałas
przejeżdżających samochodów
autobusów tramwajów
krzyki
przechodzącej demonstracji
gwizdy skandowania
tylko w niedzielny poranek
ciszej to znaczy odświętniej
miarowe jak krok zegara
niedzielne bicie dzwonów
droga
życie jest drogą
więc trzeba iść
dokąd
nie zawsze wiadomo
trzeba iść naprzód
czasami pod górę
z nadzieją w sercu
że gdzieś tam jest cel
/w 160 rocz. śmierci
S. Kierkegaarda/
/o ks. Janie Twardowskim/
ksiądz co nie chce nawracać
lecz spotkać się szczerze
znów na Boga wskazuje
gdy mówi
patrz
jeże
wiersze księdza Jana
pisane z serca prosto
wciąż się je czyta
jak nowinę dobrą
jak słowo przeznaczone dla mnie
dziwnie tajemnicze
wskazujące na Boga
w tę noc pełną ciszy
2013
szpital
onkologia
zapach
wspomnienia
tęsknota
obecność
jesteś
jak zawsze trochę inaczej
urodzinowo
dawniej były
życzenia spotkania smsy
te ostatnie nawet dzień wcześniej
zawsze pamiętałeś
dziś wszystko inaczej
choć świat kręci się dalej
jak ruletka
a więc jakby nic
przyszedłem zapaliłem znicze
zaczęliśmy rozmowę
trochę wspomnień wzruszeń
już nieukrywanych łez
(jak wtedy w szpitalu
gdy o nie pytałeś
mówiłeś też zaraz
to ta twoja alergia)
moje urodziny
z tobą obchodzone
jak co roku
trochę inaczej
miłość
miłość to obecność
gdy właśnie cię nie ma
wyszłaś rankiem do pracy
a przecież pozostałaś
i jesteś choć cię nie ma
miłość to tęsknota
wyczekiwanie powrotu
kiedy wrócisz wieczorem
staniesz w drzwiach zmęczona
i powiesz cichutko jestem
miłość to nadzieja
co życie napełnia sensem
z niej buduje się dom
królestwo istnienia
nawet gdy jest to tylko
niewielki pokoik z kuchnią
meta-fizyka nie-Istnienia
/myśląc z M. Heideggerem/
goniąc siebie
wciąż z dala od siebie
szukając siebie
wciąż gubiąc siebie
poznając siebie
wciąż jest się nieznanym
rozumiejąc siebie
wciąż niezrozumianym
jestem
gdy nie jestem
i nie jestem
wciąż będąc
meta-fizyka Istnienia
nie-mnie samego
są takie miejsca
do których wracamy
koleją piechotą wspomnieniem
są takie rzeczy
których wciąż szukamy
w albumach na zdjęciach w milczeniu
są też osoby
które wciąż kochamy
są z nami choć ich tu nie ma
i jest nadzieja
która idzie z nami
i może prowadzi do nieba
2012
medytacje
medytacja pierwsza
o czym
o Bogu który jest
bo gdyby Go nie było
nie byłoby i mnie
medytacja druga
o czym
o świecie
pięknym w blasku słońca
i w gwiaździstą noc
medytacja trzecia
o czym
o tych których spotkałem
szliśmy czas jakiś razem
ciągle kogoś ubywa
medytacja czwarta
o czym
o tym kim jestem
kim być chcę
i co powinienem
medytacja piąta
o czym
o miłości
co wszystko wokół rozświetla
i źle gdy jej brakuje
medytacja szósta
o czym
o śmierci
której nie znamy
a która tak w kość daje
medytacja siódma
o czym
o odpoczynku
w przytulnym pokoju
w zimowy dzień
o życiu i …
wiosnę czuć już wokół
lecz jeszcze nie przybyła
zapowiedź czegoś
co już jest
a przecież jeszcze nie ma
siedzę w parku na ławce
i patrzę zadziwiony
starszy człowiek powolutku
stawia krok za krokiem
za rękę trzyma dziewczynkę
w różowym płaszczyku
dziecko stawia ostrożnie krok za krokiem
i tak idą razem
potrzebując się nawzajem
człowiek który w swym życiu
przeszedł już niejedno
i dziecko które idąc
poznaje wciąż
co nowe
życie ujęte piękniej
niż można to wyrazić
myśląc z Kierkegaardem
tryptyk
I /stadium estetyczne/
mistrz przygody
lekkość wesołość
muzyka taniec śpiew
zabawa pędząca karuzela
szczęściarz
Don Juan
wszystkiego zbyt wiele
ciężkość duszność
nuda pustka groźba powtórzenia
krok chwiejny niepewny
rozpacz
Don Juan
II /stadium etyczne/
mistrz wierności
słowo honor
obietnica odpowiedzialność
odwaga
Sokrates
ktoś bez twarzy
tłum relatywność
konformizm przypodobanie
wygoda strach
małość nikczemność
zdrada
III /stadium religijne/
rycerz nieskończoności
wezwanie milczenie
scio me nihil scire
ufność nierozumienie
credo quia absurdum
bojaźń drżenie
wierność
Abraham
paradoks
zgorszenie
samotność
cierpienie
Krzyż
Chrystus
2011
o śmierci i …
udajemy
mocnych
pełnych znaczenia
pokazując
tytuł dyplomy certyfikaty
jakbyśmy nie wiedzieli
że przybyliśmy bezradni
nadzy
zagrożeni zimnem
głodem chorobą niemocą
i idziemy dalej
nie znając chwili
o której wiemy
że nadejdzie
kończąc wszelkie udawanie
Hiob
/myśląc o bracie/
ten
który rozumie
krzyk niewykrzyczany
ból niewyrażony
żal niewypłakany
Hiob
powiernik
w milczeniu
obejmujący
i wspierający
w chwili
gdy wiary
brak
2010
nie pytaj proszę
czemu jestem smutny
pytanie boli bardziej
niż odpowiedź
zaufaj proszę
smutek nie jest wrogiem
to raczej
intymne spotkanie
z kimś
bliskim
do mojego brata
miejsca gdzie byliśmy
i gdzie jeszcze być chcieliśmy
ulubione dania
jedzone na szybko
żurek tortilla pizza
zawsze kawa
raz zimą grzane wino
przy stoliku przy oknie
rozmowy
często kończone przedwcześnie
rodzina nasze życie praca
twoja działalność
boks piłka polityka
tego wszystkiego już nie ma
boli jak cholera
ożywiane
w sercu
trzy kolory
czy śmierć jest czarna
jak nicość co nicościuje
w której nic nie jest postrzegane
więc ponoć nie istnieje
a może jest niebieska
jak na obrazach van Gogha
niebo rozświetlone gwiazdami
dobrych uczynków człowieka
a może śmierć jest biała
cudownie promieniująca
w której po trudzie życia
znajduje się ukojenie
do mojego brata
chciałem dziś
jak zawsze
wziąć telefon
zadzwonić
……
niepotrzebny już telefon
chciałem wyjść z domu
pójść na przystanek
jak zawsze
i przyjechać do Ciebie
……
niepotrzebny już autobus
chciałem
jak zawsze
opowiedzieć o sobie
co robię
co czytam
czym żyję
……
inne jest teraz to życie
czekam na nasze spotkanie
tęskniąc
płacząc
wierząc
że spotkamy się znów
za jakiś czas
…..
jak zawsze
2009
świat uczuć niekłamanych
pies
biegł beztrosko drogą
śmiesznie przebierając łapami
nagle przystanął
zobaczył człowieka
który leżał nieprzytomny
powoli podszedł do niego
ostrożnie
jakby nie chciał go zbudzić
przestraszyć
usiadł przy jego głowie
jakby od lat byli przyjaciółmi
i tak siedział
po prostu
obecny
przy człowieku
który leżał przy drodze
nieprzytomny
inkwizycja i resentyment
inkwizycja
to stan świadomości
kraina schorowanej wyobraźni
wszędzie tropi
węszy
szuka
nie znajdując
wymyśla ciężar winy
czynu niepopełnionego
wmówionego
uprzednio założonego
równanie w dół
my wszystko wiemy
pewnik siedzący w malutkich głowach
koniec rozwoju
pytań
myślenia
resentyment
w nim
w szatach cnoty
pogarda
zazdrość
nienawiść
parodia religii
powagi
świętości
zadania domowe
nieodrobione
Wielki Inkwizytor
Pan i Niewolnik
Rycerz Wiary
kto chce być pierwszym
niech będzie ostatnim
nie – nie każde jabłko
leży blisko jabłoni
soma i psyche
czy to moje ja
widzę swe stopy
lecz twarzy swej nigdy
odbicie w lustrze
jest tylko odbiciem
podobnie jak zdjęcie
jest jedynie zdjęciem
znany i nieznany
bliski i daleki
sobie samemu
czy inni znają mnie bardziej
widząc moją twarz
nie tylko dusza jest skryta
twarz też nie jest dostępna
czy wiesz że myślę
szczególnie mocno
i zwłaszcza wtedy
gdy myślisz może
że wcale nie myślę
ja moje
nie-moje
rozbite
przez myśl
i znów
przez myśl
scalone
i znowu moje
do chwili
gdy myśl
rozbije je
po raz kolejny
2006
pozazdrościłeś
choć raz jeden
kamieniom
że są twarde
że nie płaczą
że takie odporne
na kopniaka
na chłód
na gorączkę uczuć
kto choć raz
nie pozazdrościł
kamieniom
ten nie wie
czym jest życie
2003
ja
ból
którego
nie potrafię rozmienić
na słowa
jeszcze bardziej boli
łza
która
spada i nie rozumie
dlaczego musi opuścić oko
jeszcze bardziej płacze
ręka
po której
spływa czerwona kropla krwi
spłynie-odejdzie
pozostawi po sobie maleńką bliznę
jeszcze jedną
serce
które
wbrew wszystkiemu
pompuje ciągle krew
aby nie ustało życie
jeszcze mocniej bije
myśli
które
wędrują po osi
ból-łza-krew-serce
serce-krew-łza-ból
jeszcze bardziej myślą
moje ja
które
chciałoby się znaleźć
bez słów
w Twoich rękach
odkryte na nowo
Twarz
siedzę
z mordą
zamkniętą
na kłódkę
słowa
stają się
wodą
i cichutko
spływają
z oczu
na usta
płacz jeśli musisz
ja jestem przy Tobie
wytrę łzy z Twej twarzy
razem przytuleni
poszukamy w milczeniu
zgubionej gdzieś dziś nadziei
czekam... czekam... czekam...
całe życie to tylko czekanie
szczęśliwe z nadzieją
zatrwożone bezsensem
w końcu w zmęczeniu
brakuje już sił
niepokój, lęk, zagrożenie
nicość, pustka, apatia
sens uciekł z horyzontu
a w środku nie masz już sił
aby krzyczeć
wnętrze płacze
coraz bardziej wypełnione
rezygnacją
/w chorobie/
2002
nie wierzysz w szczęście?
boś niedowiarkiem
wiara jest zawsze
wiarą w szczęście!
wyjdź latem i popatrz
spotkasz wielu wierzących
zakochanych i wpatrzonych w siebie
uśmiechniętych, tajemniczych
świeżych, pełnych życia...
wierzą w szczęście,
wierząc w miłość.
/w dniu urodzin/
2001
to dobrze że niebo jest w górze
bo stamtąd widać więcej
i nie ma już pytań
tak prostych i tak bolesnych
bo stamtąd widać więcej
zrozumieć można więcej
bez słów bez zdań
uśmiechając się tylko
pewnego dnia stąd odejdę
dusza moja wyfrunie
i poleci
wzniesie się wysoko
wysoko w przestworzach
będzie blisko słońca
i nieba i ptaków
i tych, którzy patrzą na nas
z wysoka
i nigdy nie przestali kochać
i być blisko nas
i będziemy razem tańczyć
wznosząc się wyżej i wyżej
ponad słońce
i jeszcze wyżej
ku bogu samemu
który jest źródłem
miłości i sensu i życia
i muzyką naszego tańca.
diabeł się nie uśmiecha
i ma zaciśnięte pięści
i ucieka swym wzrokiem
i wszystko wciąż przekłamuje
anioł jest zawsze pogodny
ma dłonie otwarte przyjaźnie
spojrzenie pełne głębi
a w nim zawartą nadzieję
a człowiek? kim jestem?
niemocą mogącą tak wiele?
pustką pełną idei?
spadającą ciężkością
porywaną do nieba?
jestem kimś
komu Jezus
patrzy prosto w oczy
i cichutko szepcze
kocham cię
i zniknął...
1999
nie będę skarżył się ludziom
i tak nie zrozumieją
ni bólu
ni cierpienia
ni wylanych łez
w swym bólu każdy jest sam
może jeszcze poeta
próbuje być przy człowieku
a potem pisze coś o tym
niezrozumiany przez innych
po co skarżyć się ludziom
i tak nie zrozumieją
w swym bólu każdy jest sam
1998
szczęście
kiedy widzę twój uśmiech
jestem szczęśliwy
kiedy dostrzegam jak się śmiejesz
jestem szczęśliwy
kiedy czuję twą radość
jestem szczęśliwy
kiedy ciebie słyszę
jestem szczęśliwy
jestem szczęśliwy
bo jestem przez ciebie kochany
dialog wewnętrzny
człowieku
sam siebie nie rozumiesz
ciągle szukasz – nie wiadomo czego
ciągle czekasz – nie wiadomo na co
ciągle tęsknisz – sam nie wiedząc za kim
patrzysz w przeszłość
i mówisz: szkoda, że minęło
przeżywasz teraźniejszość
i pytasz: jaki jest sens wszystkiego?
planujesz przyszłość:
i myślisz: czy warto?
Z tęsknoty rodzą się wiersze,
Z tęsknoty mądrość powstaje.
A czym jest ona?
Bólem? Milczeniem?
Buntem? Niezgodą?
Tęskni, kto kocha.
Cierpi, bo tęskni.
Cierpi, bo kocha.
1994
Czy żyjesz, czy umierasz
Nikogo to nie obchodzi
Czy śmiejesz się, czy płaczesz
Nikogo to nie obchodzi
Czy jesteś szczęśliwy, czy przygnębiony
Nikogo to nie obchodzi
Życie zawieszone w próżni
Nie ma żadnego znaczenia
Nawet przestrzeń domu
Przestaje być domem
Bo nikt już w nim nie czeka
Trudno jest żyć samemu
W poczuciu wzrastającej wkoło
Beznadziejności
kółko w maszynie
jestem tylko kółkiem w maszynie
które zawsze można wymienić
dopóty potrzebne
dopóki „robi swoje”
zawsze do zastąpienia
zawsze do wymienienia –
tak jak „człowiek – maszyna”
o której już wcześniej pisano
nie mnie jest szczęście pisane
w księdze życia mojego
coś naprawdę nie wyszło
i rozkroiło me serce
a teraz ono jest chore
choroba nieuleczalna
i żyje dalej w poczuciu
szczęścia nie mnie pisanego