Spis treści: |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Muzyka z głębi serca. Tajemnica Mozarta (1756-1791) |
|
|
MUZYKA Z GŁĘBI SERCA
TAJEMNICA MOZARTA
“Śmierć jest prawdziwie wierną przyjaciółką człowieka. Od kilku lat zaznajomiłem się z nią tak dobrze, że jej obraz nie tylko mnie nie przeraża, lecz przeciwnie – uspokaja i pociesza. Dziękuję Bogu, że mogłem poznać śmierć jako klucz do prawdziwego szczęścia.”
W.A. Mozart
1. Spotkanie z Mozartem
Myśląc o Mozarcie, a raczej o tragicznych losach życia artysty, uwagę przykuwa jego śmierć w wieku zaledwie trzydziestu pięciu lat: „Umierał z poczuciem fiaska swojej społecznej egzystencji, a zatem – mówiąc metaforycznie – umierał na utratę sensu życia, na zupełną utratę wiary, że spełni się to, czego w głębi serca pragnął najbardziej”[1]. Geniusz wyniszczony nagłą chorobą zmarł 5. grudnia 1791 roku, a dzień później pochowany został w grobie dla ubogich. Życie Mozarta opisywano wiele razy i nie zawsze poszczególne opracowania wzajemnie się ze sobą zgadzały. Podstawą niniejszej refleksji jest książeczka Norberta Eliasa pt. Mozart. Portret geniusza. O Mozarcie mówiono nieraz, a nawet on sam o sobie mówił: „biedny błazen”. Ekscentryk odgrywający klauna, „klasycznego bajazzo”, który wyczynia żarciki przed publicznością”[2], lekkoduch, sprawiający wrażenie źle wychowanego i rozpieszczonego. Takim spotykamy go także na początku filmu Miloša Formana Amadeusz. I oto ten niegrzeczny dzieciak sprawia, że słuchający go wokół ludzie, do który należy także Antonio Salieri, mówią do siebie: „jakbym słuchał głosu Boga”. I tenże 6 lat starszy od Mozarta kompozytor, kapelmistrz, pedagog, a także rywal zadaje w pewnym momencie kluczowe, pełne żalu, a z pewnością także i zazdrości, pytanie: „Ale dlaczego? Czemu Bóg obdarzył swoją iskrą takiego sprośnego dzieciaka?”[3].
Słusznie stwierdza Elias, gdy pisze, że: „Aby zrozumieć jakiegoś człowieka, trzeba znać dominujące pragnienia, o których spełnieniu marzy”[4]. Jakie były zatem pragnienia Mozarta? Co stanowiło tajemnicę jego serca? Czym dla niego była muzyka?
2. Pragnienie miłości i potrzeba wolności
Mozart – geniusz, cudowne dziecko, w wieku 4 lat potrafił zagrać skomplikowane utwory, w wieku 5 lat komponował, mając lat 6 odbył trasę koncertową najpierw do Monachium, a później do Wiednia, a mając lat 7 był w trzyletniej podróży po Europie. Grał jak dorosły i zachwycał najróżniejszymi sztuczkami. Żył i pracował inaczej niż jego rówieśnicy. „Cokolwiek dano mu do nauki, tak się tym zajął, że wszystko inne, nawet muzykę, odkładał na bok, na przykład kiedy uczył się rachować, stół, fotel, ściany, a nawet podłoga pełne były cyfr wypisanych kredą”[5]. A mimo to jedną z tajemnic jego życia, było dręczące go przekonanie, że „nikt go nie kocha”[6], co więcej „on sam siebie też nie”[7]. Trzeba tu zwrócić uwagę na relację Wolfganga z ojcem. „Mozart przebywał – i podróżował – niemal stale z ojcem. Zawsze był z nim, zawsze pod jego okiem i ochroną. Oczywiście do żadnej szkoły nie chodził; całe wykształcenie, zarówno wczesne wyszkolenie muzyczne, jak i znajomość języków oraz inne elementy edukacji zdobył wedle zaleceń ojca i z jego pomocą”[8]. On był jego „nauczycielem, menedżerem, przyjacielem lekarzem, przewodnikiem w podróżach i pośrednikiem w obcowaniu z innymi osobami”[9]. Wydaje się, że relacja ta przybrała postać uzależnienia we wszystkim od ojca i przeniosła się na czas, gdy syn nie był już dłużej dzieckiem. Ilekroć Wolfgang chciał żyć własnym życiem, tylekroć zostawał upominany przypomnieniami o synowskich powinnościach. W roku 1781 nie mogąc już dłużej znieść tej sytuacji Wolfgang pisał w liście do ojca: „Muszę wyznać, że nie poznaję mojego ojca! Nie poznaję go w żadnym zdaniu. Chociaż może tak, może ojca poznaję, ale nie tego najlepszego, najbardziej czułego. Nie tego ojca, który ceni swój honor i honor swych dzieci, jednym słowem – nie mojego ojca”[10]. Syn oddalał się coraz bardziej od osoby mu tak bliskiej, widząc w nim poddanego mieszczanina dworskiego, który bez własnego zdania, biernie, a może nawet wbrew sobie, wpisywał się w miejsce, które mu z góry przypisywano i za które miał być dozgonnie swym dobroczyńcom wdzięczny. Kiedy Wolfgang Mozart wypowiedział służbę na dworze w Salzburgu ojciec nie mógł tego pojąć, a bolał tym bardziej, „iż hrabia stracił cierpliwość i wyrzucił upartego młodziana za drzwi, dokładając kopniaka”[11]. Przelaniem czary goryczy była informacja o decyzji ślubu ze śpiewaczką Konstancją Weber w sierpniu 1782 roku. „Leopold Mozart nigdy nie przebolał tego ciosu”[12]. Bunt syna przeciw ojcu i pragnienie ciepła i życzliwości doprowadzały Wolfganga go do rozpaczy. Dominującym rysem jego osobowości był brak akceptacji siebie, przeświadczenie, że nie jest wart miłości, co z kolei prowadziło do rozpaczliwego poszukiwania dowodów miłości, życzliwości i przyjaźni[13]. Z drugiej zaś strony Wolfgang wyznawał, iż „nienawidzi się płaszczyć”[14], nie będzie się kłaniać, zginać karku, przychlebiać i płaszczyć, a tym bardziej komponować coś, czego nie czuje, co nie pochodzi z niego. W okresie życia Mozarta do pomyślenia nie było, aby ktoś miał czelność sprzeciwiać się woli majestatu. Wolfgang płacił wysoką cenę za realizację ideału wolnego artysty, który komponuje z potrzeby serca, a nie na rozkaz panów i wielkich tego świata. Twórczość serca była takim wielkim novum, że naruszyła ona „obowiązujący kanon smaku artystycznego”[15]. Ceną było odrzucenie i samotność artysty.
Oto z jednej strony bunt przeciw ojcu i bunt przeciw arcybiskupowi, rządzącemu arystokracie (bunt przeciw dotychczasowemu porządkowi społecznemu – porządkowi dworu), z drugiej zaś tęsknota za pełną życzliwości miłością i zrozumieniem. Czego nie mogli zrozumieć ojciec, książę, otaczający go ludzie? Nie potrafili pojąć potrzeby wolności, która stanowiła część tajemnicy serca geniusza. Nie czując zrozumienia, Mozart stawał się coraz bardziej zrozpaczony. Postrzegał siebie jako wielkiego nieudacznika. Czuł się całkowicie dobity. Gdy niszczono jego doskonale stworzoną kompozycję słowami wypowiedzianymi przez cesarza Józefa II: „Za wiele nut, drogi Mozarcie, za wiele nut”[16], czuł z pewnością, że jest jakby w innym świecie, że nie ma nawet z kim porozmawiać.
3. Czym jest muzyka Mozarta?
Muzyka Mozarta to przede wszystkim „ogrom spontaniczności uczucia”[17], coś najprawdziwszego, co może w swoim życiu człowiek wyrazić. Jest ona także ukazanym marzeniem człowieka, który cierpi i doświadcza rozpaczy, a zarazem tęskni za miłością, życzliwością, odrobiną zrozumienia i wolnością tworzenia. Tych lekarstw potrzebuje, by uzdrowić swoją duszę. Pod maską clowna, ukryty jest prawdziwy człowiek, któremu obcy był świat zależności od tych, którym wydaje się, że mogą więcej, że mogą nawet kupić serce człowieka, ponieważ mają pieniądze. „Najprawdziwszymi i najlepszymi przyjaciółmi – pisał w jednym z listów Mozart – są ludzie biedni. Bogaci nic nie rozumieją z przyjaźni!”[18]. Wyrazem godności człowieka nie są pieniądze, lecz jest nim serce. Mistrz dał je światu, dał jego cząstkę także i nam, w skomponowanej przez siebie muzyce. „Trudno byłoby pokochać sztukę Mozarta, nie kochając też choć trochę człowieka, który ją stworzył”[19]. Słuchając Mozarta, powiedział Salieri, „jakbym słuchał głosu Boga”. W muzyce Mozart dał nam siebie, tajemnicę swoich pragnień, tęsknot, ukrytych marzeń. Męczyła go nie muzyka, lecz jej brak. Zwierzał się w jednym z listów: „Pracuję nadal, ponieważ komponowanie mniej mnie męczy niż odpoczynek”[20]. Twórczość jest potrzebą serca, dzięki której człowiek może w jakiś sposób wyrazić siebie. A może nieraz rzeczywiście to sam Stwórca chce w taki właśnie sposób do nas przemówić?
______________________________________
[1] N. Elias, Mozart. Portret geniusza, oprac. M. Schröter, tł. M. Baran, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2011, s. 9.
[2] Tamże, s. 119.
[3] Słowa z filmu Amadeusz, reż. M. Forman, scenariusz P. Shaffer, 1984.
[4] N. Elias, Mozart. Portret geniusza, dz. cyt., s. 13.
[5] Tamże, s. 97.
[6] Tamże, s. 11.
[7] Tamże, s. 12.
[8] Tamże, s. 85.
[9] Tamże, s. 143.
[10] Tamże, s. 142.
[11] Tamże, s. 140.
[12] Tamże, s. 156.
[13] Por. tamże, s. 83.
[14] Tamże, s 86.
[15] Tamże, s. 151.
[16] Tamże.
[17] Tamże, s. 26.
[18] Tamże, s. 29.
[19] Tamże, s. 15.
[20] Tamże, s. 111.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|