Stefan Szary
  Z sumieniem czy bez sumienia? Oto jest pytanie...
 

 

 Z SUMIENIEM CZY BEZ SUMIENIA?
OTO JEST PYTANIE


Fot. Stefan Szary

    Dla dzisiejszych mądrych książki Blaise’a Pascala to z pewnością stare, zakurzone przeżytki. Relikty przeszłości, które należy zdeptać i zakopać. A już broń Boże, nie należy karmić nimi młodego pokolenia. Ja jednak go cenię i bardziej wierzę jemu, niż dzisiejszym gwiazdom TV. A filozof ten rzekł: Serce ma swoje racje, których rozum nie zna; widzimy to w tysiącu rzeczy (B. Pascal, Myśli, tł. T. Żeleński (Boy), Warszawa 1996, s. 208.). I Leszek Kołakowski – cichutko dodam – też go cenił.

    W uczciwej refleksji, wolnej od interesu światopoglądowego czy nawet partyjnego, takiego pytania: „Z sumieniem czy bez sumienia?” – po prostu nie ma. Zastanówmy się bez emocji:

1. w mediach często podkreśla się pogląd, według którego nowoczesne państwo to: prawo i tylko prawo. Odtąd-dotąd. Tylko ono jest obowiązujące! tylko ono jest ważne!

   Weźmy przykład: według prawa należy okazywać szacunek innym ludziom. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej (art. 31. p. 2): Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje. Nikt chyba nie zgłasza tutaj wątpliwości. Ale proszę wskazać teraz konkretne paragrafy prawne regulujące każdy poszczególny przypadek i każdy możliwy sposób uczynienia zadość temu zapisowi. Konkretnie: Czy to, co dzieje się każdego dnia w studiach TV podczas rozmów przeciwników politycznych, to już jest złamaniem prawa, według którego szacunek należy się każdemu człowiekowi, czy też nie? Idźmy dalej: Czy prawo obowiązuje tylko wtedy, gdy jesteśmy publiczni – wtedy wypowiadamy się dyplomatycznie i uważnie, czy też obowiązuje także w rozmowach prywatnych, w których przeciwnika obrzuca się wulgarnymi epitetami? Czy w tym drugim przypadku dochodzi do złamania prawa, czy też nie?

    Nie da wszystkiego uregulować się kodeksami i paragrafami, dlatego sama regulacja prawna nie jest wystarczająca. Ograniczenie myślenia o człowieku tylko do kategorii prawa jest zwyczajnym redukcjonizmem, który w konsekwencji przemienia człowieka w robot-maszynę – w funkcjonariusza. Oto w nowoczesnym państwie demokratycznym – według wypowiedzi, które padają publicznie – ideałem do osiągnięcia nie jest człowieczeństwo, lecz funkcjonalizm. Dla człowieka z sumieniem jest jasne, że zasada szacunku wobec drugiego człowieka jest obowiązująca niezależnie od tego, czy – mówiąc kolokwialnie – jest ona w paragrafie czy nie. Wychowanie ukazujące ideał prawa bez odniesienia się do sumienia, to jak przygotowywanie zaprawy pod budowę domu bez wody. Szacunku do prawa nie da się wymusić kolejnym paragrafem prawnym (ten bowiem domagałby się kolejnego, i tak w nieskończoność, zgodnie z prostym słusznie zadawanym dziecięcym pytaniem: a dlaczego?), ale właściwym wychowaniem, które można nazwać właściwym ukształtowaniem serca (w rozjaśnianie znaczenia tego pojęcia nie chcę nawet tutaj wchodzić, większość bowiem rozmów zasłyszanych w TV przekonała mnie, że w ciasnocie polityczno-partyjnej, to wyrażenie przekracza możliwości jego zrozumienia – i nie piszę tego broń Boże ze złośliwością, lecz ze szczerym żalem, że tak po prostu jest).

2. "Instytucje nie mają sumienia". Oczywiście – były instytucje, w których wymagało się od pracowników zabicia sumienia w specjalnych ośrodkach szkolenia. Potem można było pracować w Gestapo, UB, i innych tego typu organizacjach. Najgorsze jest to, że jeden mądry rzekł, a reszta mądrych powtarza, jakby było to rodzajem mądrości absolutnej. I to jest dramat piekiełka polskiego, że dąży się do tego, by mieć funkcjonariuszy, a nie żywych ludzi w urzędach, w szpitalach, w szkołach, w miejscach pracy, w polityce. Instytucja z sumieniem tym się różni od Gestapo i UB, że ma się tam do czynienia z żywym człowiekiem, który mówi: „dzień dobry” nie dlatego, że tak mu nakazuje prawo, lecz dlatego, że jest wychowany. I który jako urzędnik pragnie człowiekowi pomóc nie dlatego, że taki jest paragraf, lecz dlatego, że jako urzędnik jest także człowiekiem. Wszyscy znamy komornika funkcjonariusza i komornika człowieka. Który z nich rzeczywiście wypełnia dobrze swoją pracę? Bezwzględny urzędnik (wszystko zgodnie z prawem – zasługuje na medal), czy też urzędnik człowiek (jego skuteczność jest w końcu gorsza niż kolegi)?

3. Paideia – to znaczy ideał wychowania człowieka, który od czasów greckich oparty był na budowaniu ludzkiego serca na miarę Prawdy, Dobra i Piękna. Prawo miało pomagać człowiekowi w tworzeniu ładu i harmonii społecznej. Sumienie porządkować miało wewnętrzną przestrzeń jednostki. A między jednym i drugim miał istnieć wzajemny związek zgody – kompatybilność. A że podmiotem prawa jest nie funkcjonariusz, lecz człowiek, to – można powiedzieć konsekwentnie dalej – podmiotem prawa jest człowiek, a nie funkcjonariusz, którego zadaniem jest kształtowanie siebie na miarę serca – inaczej mówiąc: życie na miarę sumienia.

4. Człowiek bez sumienia. Wyrażenie to do tej pory oznaczało kogoś bez hamulców moralnych, psychopatę, który nie cofnie się przed niczym, zwyrodnialca, było obelgą rzuconą na kogoś, kto dopuścił się czynów, za które ciężko nazwać kogoś człowiekiem. Dziś w wielu dyskusjach w TV autoautorytety z różnych dziedzin przekonują nas, że ideał człowieka bez sumienia w pracy, w szpitalu, w urzędzie jest właściwym kierunkiem wychowania. Zapominają, że z jednej strony słabością prawa stanowionego, a z drugiej strony wielkością prawa stanowionego jest to, że jest zmienne, że podlega przekształceniom, nowelizacjom, poprawkom, doskonaleniu, czasem zmianom o charakterze radykalnym. Ich zaś fundamentem jest nie tylko racja rozumu, jak próbują niektórzy powiedzieć absolutyzując rozum, lecz także racja serca, sumienia, porządności, przyzwoitości… Zastanawiam się: czy dyskutujący w studiach TV niektórzy zaproszeni goście i wtórujący im niektórzy dziennikarze, naprawdę nigdy nie przeczytali choćby głównych dzieł F. Kafki, F. Dostojewskiego. H. Hessego? Jest okres wakacji. Jeśli nie Pascal, to może choć Kafka, albo Dostojewski - dla choć troszkę głębszej refleksji…

    Dla dzisiejszych mądrych książki Blaise’a Pascala to z pewnością stare, zakurzone przeżytki. Relikty przeszłości, które należy zdeptać i zakopać. Ja jednak go cenię i bardziej wierzę jemu, niż dzisiejszym gwiazdom TV. A filozof ten rzekł: „Serce ma swoje racje, których rozum nie zna; widzimy to w tysiącu rzeczy” (B. Pascal, Myśli, tł. T. Żeleński (Boy), Warszawa 1996, s. 208.). Serce to naprawdę nie tylko narząd układu krwionośnego znajdujący się w klatce piersiowej…

 
   
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja